Wszystko jasne. Albo nawet jaśniejsze. Wciąż jeszcze tli się nadzieja na nowego mistrza. Chorwacja pokonała Anglię i awansowała do finału, w którym zmierzy się z drużyną Francji. Nie będzie „It’s coming home” w wykonaniu Anglików.
Anglicy szybko wbili pierwszy nóż. Pierwszy i ostatni, bo trafili w tym spotkaniu tylko jedną bramkę. To był wymarzony początek długiej drogi do finału. Jednak Chorwaci też chcieli jechać tym pasem, więc swoją nogę próbował tam wcisnąć Ivan Perisić. Próbował i zrobił to. Przestawił Chorwację na gaz, a Anglię na hamulec.
Poezja ⚫️🔵 Podobnie jak podanie Brozo do Mandzukica po którym obronił Pickford #CROENG #Mundial18 #InterForever pic.twitter.com/qcwBsWrGOb
— Mateusz Magdziarz (@magdziarz_m) 11 lipca 2018
Potem już poszło. Chorwaci dokonali czegoś niesamowitego. Zagrali swoją trzecią dogrywkę pod rząd. Ta jako pierwsza nie skończyła się rzutami karnymi.
#CROENG #cro
przepraszam, ale się zaśmiałam pic.twitter.com/4PAoU3zTc3— phoenix ⚽️ (@xstarphoenix) 11 lipca 2018
Anglicy mogą teraz mieć pretensję do swoich przodków. Wszędzie pchali się z kolonializmem, handlem i rozwojem. Do tego stopnia, że to właśnie angielscy robotnicy w 1873 roku (przy okazji budowy fabryki w Rijece) zaprezentowali, czym jest piłka nożna i jakie są jej zasady. Że też nie pomyśleli o swoich potomkach, którzy w 2018 roku mogli przez to przegrać półfinał mistrzostw świata. Mogli przegrać i przegrali, bo nie docenili czarnego konia mundialu. Mają jednak jeszcze szanse na tytuł, bo są bardzo młodą drużynę i za 4 lata mogą być w finale.
Tak więc finał Francja – Chorwacja. Mecz o III miejsce Belgia – Anglia. Szansa na nowego mistrza wciąż się tli.
Autor: Oliwia Stasiak
Zdjęcia: Twitter, FIFA.com